(XXXII niedziela zwykła, Rok A)

Przypowieść o pannach (Mt 25) jest zagadkowa. Głupie (jak to dawniej tłumaczono) panny popełniły nie za wielki błąd, ale zostały bardzo surowo ukarane. Skąd miały wiedzieć, że oblubieniec się opóźni, a im zabraknie oliwy? Otóż mogły zapytać mądrych panien, które pewnie miały większe doświadczenie. Panny mądre na pewno nie ukrywały swojej dodatkowej oliwy, bo niby jak? Przez tyle godzin czekania było dość okazji, żeby się dowiedzieć, po co ta oliwa w naczyniach, skoro w lampach już jest. Ewangelia dzisiejsza zachęca, popędza nas, byśmy się od siebie wzajemnie uczyli tego, co dobre, mądre i pożyteczne: „Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca: ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają” (Mdr 6). I pamiętajmy – panny mądre pouczyły i zachęciły, ale roboty za te niemądre nie wykonały.

Zaniedbanie mądrości – w głowach i w uczynkach – może sprawić, że usłyszymy: "Zaprawdę powiadam wam, nie znam was". Poszukujmy tych, którzy znają Jezusa i przez których On objawia chrześcijańską wierność i mądrość. Podziwiajmy ich i napełniajmy dusze oliwą łaski. Wczoraj było wspomnienie św. Marcina, o którym niejaki Sulpicjusz pisał: „Jakże niezwykły człowiek! Niezwyciężony przez trudy, niezwyciężalny nawet przez śmierć. Nie skłaniał się ani w jedną, ani w drugą stronę: śmierci się nie lękał, przed życiem się nie wzbraniał”. Gdy się ma dość świętej oliwy, czyli wiary, to człowiek nie boi się ciemności ani po tej, ani po tamtej stronie.

Niezwykle mocnym obrazem mądrych panien są też męczennicy, którzy pokonali wszelki lęk, by iść za oblubieńcem, który jest symbolem Jezusa.

W latach 1899-1901 w Chinach miało miejsce tzw. powstanie bokserów. Skierowane było głównie przeciw obcokrajowcom i chrześcijanom. W czasie tego powstania zginęło 5 biskupów, 39 misjonarzy i misjonarek oraz około 30 tysięcy chrześcijan. Pewnego razu powstańcy otoczyli szkołę misyjną. Zablokowali wszystkie drzwi z wyjątkiem jednych, w których na ziemi położyli krzyż. Każdy, kto podeptał krzyż, odchodził wolny. Ci, którzy omijali go, byli na miejscu zabijani. Pierwszych siedmiu uczniów podeptało krzyż i odeszło wolnymi. Ósma była młoda dziewczyna. Klęknęła przed krzyżem, ucałowała go, a następnie z wielkim szacunkiem przeszła obok krzyża. Została natychmiast rozstrzelana. Następni w liczbie ponad stu poszli za jej przykładem. Wszyscy zginęli. Przyjęli cierpienie z miłości do Chrystusa, który przemienił je w zmartwychwstanie i chwałę”.

Jeszcze przykład chrześcijanki, która umiłowała Jezusa bardziej niż matkę, ojca, dziecko i własne życie. B yła to „Perpetua, młoda chrześcijanka kartagińska z początku III wieku, która z łatwością mogła uwolnić się od śmierci i odzyskać wolność. Wystarczyło skłamać, że nie wierzy w Chrystusa, i rzucić parę ziarenek kadzidła w ofierze bogom pogańskim. Ojciec jej zupełnie nie mógł pojąć, jak można nie skorzystać z tak prostego rozwiązania, zwłaszcza że Perpetua jest matką niemowlęcia, które w razie jej śmierci zostanie sierotą. Posłuchajmy, jak ona sama przedstawia swoją sytuację […]: "Wkrótce potem rozeszła się wieść, że będą nas przesłuchiwać. Przybył też z miasta mój ojciec, trawiony niepokojem, i starał się ponownie skłonić mnie do zmiany postanowienia, mówiąc: ‘Ulitujże się nade mną starym, córko, ulituj się nad twym ojcem […]. Wychowałem cię tymi oto rękami na dojrzałą niewiastę, miłowałem cię więcej niźli twoich braci, nie wydaj mię ludziom na hańbę. Miej wzgląd na rodzeństwo, na matkę, na ciotkę, na dziecko twoje, które nie będzie mogło żyć bez ciebie. Poniechaj swego zamiaru, nie gub nas wszystkich. Zrozum, że jeśli zostaniesz stracona, nikt nie będzie chciał z nami rozmawiać’. Tak mówił mój ojciec, całując mię po rękach, rzucając mi się do nóg, nazywając mię z płaczem już nie córką, lecz panią." Rzecz jasna, św. Perpetua nie posłuchała ojca i wytrwała w wierze aż do końca. Zaś pozostawiony przez nią tekst nie budzi wątpliwości co do tego, że była to osoba ze wszech miar zrównoważona i bez cienia fanatyzmu”.

Oto przykłady mądrych panien, które w momencie, gdy pojawił się Oblubieniec, nie szukały w strachu porady, ucieczki, tłumaczenia. Ich dusze były wypełnione wiarą od dawna, nie zabrakło jej w chwili próby.

Nie wiemy, kiedy na nas przyjdzie czas owej niebieskiej uczty weselnej i jaką bramą tam wejdziemy, czyli jaką śmiercią przekroczymy próg tego życia, ale napełniajmy swoje myśli i dusze oliwą Bożej łaski, miłości i mądrości już teraz, byśmy – gdy przyjdzie pora – spokojnie poszli za Jezusem i usłyszeli Jego słowa: „Zaprawdę powiadam, znam cię. Wejdź do mego królestwa”. Amen.

Ks. Zbigniew Wolak